sobota, 7 czerwca 2014

,,Bezsenność w Tokio" Marcin Bruczkowski

Tytuł: Bezsenność w Tokio
Autor: Marcin Bruczkowski
Data premiery: 2004
Wydawca: Wydawnictwo Znak
Liczba stron: 372
Ocena: 19/20











- Sean!
- No...?
- Opowiedz mi, gdzie w Tokio o trzeciej rano można kupić piwo w nielegalnym automacie. I jak napić się w pubie, kiedy się nie ma ani grosza przy duszy. Wiesz, nasz firmowy trick ze spirytusem.
- Przecież ty to wiesz, aż nadto dobrze zresztą.
- Tak, ale moi czytelnicy nie wiedzą.
- Jacy czyte... książkę piszesz??? Pogięło cię. Zwariowany Polak...
- Zamknij się, nie mniej zwariowany Irlandczyku. I lepiej mi pomóż, bo muszę zmieścić dziesięć lat naszych przygód w Japonii w jednej powieści, w której ty...
- Dlaczego ja?
- Nie przerywaj. No więc ty masz napisać, jak się podrywa Japonki i o majteczkach. Różowych, w białe płatki wiśni. I o cerowaniu dziewic...
- Nawet nie śmiej o tym wspomnieć, małpo wredna! Jeszcze Mayumi przeczyta i będę miał prze-chla-pa-ne!



Powyższa książka trafiła do mnie w dość niecodzienny sposób. Otóż podczas ceremonii zakończenia roku szkolnego, z kilkoma osobami odbierałem świadectwa oraz nagrody. Myślałem, że jak zwykle zakończy się na kolejnej encyklopedii albo (co było wtedy szczytem szczęścia u mnie) książką historyczną. Faktycznie wiele się nie pomyliłem bo znajomi dostali słowniki lub encyklopedie historii. Ja natomiast dostałem starą książkę (do dziś myślę czemu tak wyjątkowo mnie potraktowano), która okazała się dziełem przeczytanym przeze mnie czterokrotnie! Fakt, że na początku ciężko było mi się za nią zabrać, ale jechałem sam do Gdyni pociągiem (12 godzin! O zgrozo! ) i nie miałem zbytnio co robić. Wtedy, w tym starym i dusznym wagonie 2 klasy, zakochałem się w Japonii.

Ale powiedzmy coś wreszcie o powieści. Jeśli miałbym ją opisać krótko to powiedziałbym: zbiór śmiesznych historyjek z dość, jak na taki typ, nicią fabularną i strasznie smutnym zakończeniem.

Ale aż tak krótko nie powiem!
Mamy tu kontakt z luźnymi opowiadaniami z Japonii a właściwie wybrane scenki z życia autora. Napisanie językiem tak lekkim i swojskim, że czyta się to bardzo przyjemnie. Większość humoru polega na pokazywaniu różnic kulturowych, ale prócz tego dzieło ma jeszcze wiele do zaoferowania. 
Dodajmy do tego zakończenie... Nie spodziewałem się niczego w tym stylu w książce takiej jak ta... Ale pojawiło się i cóż... Kupiło mnie całkowicie. Być może jestem zwolennikiem smutnych zakończeń, ale jak dla mnie było to po prostu pokazanie życia. Na co dzień śmiesznego, lecz zawierającego też smutne aspekty. 
Wtedy zrozumiałem, że ta książka to nie tylko humorystyczna książeczka, ale opisanie 10 lat życia autora. 

Fakt, że książka porwała mnie na tyle by zapomnieć o duchocie wagonu, powinien już wam coś zasugerować. Jeśli nie to pomyślcie o tym, że przeczytałem ją 4 razy. Jeszcze nieprzekonani? To bestseller!

Polecam ją każdemu miłośnikowi Azji, ale i wszystkim tym, którzy szukają jakiejś dobrej lektury :) 
Irvin

12 komentarzy:

  1. Hm... Nie wątpię, po twojej recenzji, iż książka zrobiła na tobie dobre wrażenie, jednak ja mimo wszystko spasuję. Japonia ani mnie mrozi, ani grzeje, szczerze mówiąc ta obsesja młodych ludzi na jej punkcie, szał mang i anime w ostatnim czasie, działa na mnie trochę odpychająco.
    Także... tym razem podziękuję. :)
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
  2. No cóż, po książkę chętnie sięgnę :))
    Pozdrawiam Ciepło :*:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Japonię! I myślę, że chętnie sięgnę po tę książkę :)
    Pozdrawiam xxxxx

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam jakąś książkę tego autora na półce, ale nie ciągnie mnie do niej, choć Japonią swego czasu się interesowałam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja czytałam "Singapur czwarta rano" i bardzo mi się spodobał styl pisarza. Na "Bezsenność w Tokio" swego czasu polowałam dośc intensywnie, ale jakoś nic z tego nie wyszło i mi się zapomniało o tej pozycji. Dobre przypomnienie ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bezsenność jest o niebo lepsza :) Naprawdę... Czytałem obie i Singapur... Jakoś mniej śmieszy.

      Usuń
  6. Naprawdę przeczytałaś ją aż cztery razy?! No to jestem w szoku, bo ja jeszcze nie miałam takiego przypadku. Wprawdzie tematyka tej pozycji niezbyt leży w kręgu moich zainteresowań, ale skoro tak zachwalasz to być może z czystej ciekawości się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Prawdę mówiąc miałam tę książkę chyba z 10 razy w łapkach i jakoś ani razu mnie nie przekonała, ale teraz myślę sobie, że jeśli będę ją miała po raz 11 w pobliżu, to jednak się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam, książka mi się bardzo podobała. Teraz podsuwam ją rodzinie ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow, 4 razy, nigdy w życiu nie czytałam tyle razy tej samej książki, raczej nigdy nie wracam do przeczytanych już książek :D Podoba mi się ten cytat, który chyba najbardziej zachęcił mnie z całej Twojej recenzji, wybacz, ale świetny wybór cytatu, więc plus dla Cb :D

    OdpowiedzUsuń
  10. 4 razy przeczytałam tylko "Dzieci z Bullerbym" i "Kamień filozoficzny":) Po takiej rekomendacji koniecznie rozejrzę się za tą pozycją :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Chętnie rozejrzałabym się za tą książką, skoro tak bardzo ci się spodobała :)

    OdpowiedzUsuń