środa, 22 lipca 2015

Książka "Ezotero. Córka wiatru" w Polskim Radiu. Czyta Maria Seweryn.



Z przyjemnością informuję, że między 20 a 31 lipca włącznie (od poniedziałku do piątku) o godz. 10.35 książkę "Ezotero córka wiatru" w "Lekturach Jedynki" czyta Maria Seweryn.



Debiut Agnieszki Tomczyszyn "Ezotero córka wiatru" przeniesie czytelników w ezoteryczny świat matki i córki, które łączy wszystko, a jeszcze więcej dzieli i każe zastanowić się nad tym, czy świat faktycznie jest taki, jakim go widzimy?  A może rozwiązanie tajemnicy znajduje się tam, gdzie najmniej się tego spodziewamy…

Wszystkie odcinki dostępne są tutaj.
W pełen tajemnic i uroku świat Ezotero wprowadzi Państwa ten film.
Zachęcam do słuchania, oglądania i oczywiście czytania.

czwartek, 9 lipca 2015

Antonia Michaelis - "Baśniarz"

Tytuł: Baśniarz
Tytuł oryginalny: Der Marchenerzahler
Autor: Antonia Michaelis
Data premiery: 5 lipca 2012
Wydawca: Dreams
Liczba stron: 400
Moja ocena: 8/10

"Anna i Abel – historia miłości, rozwiewająca wszelkie wątpliwości.

ABEL TANNATEK, outsider, wagarowicz, handlarz narkotykami. Mimo to Anna zakochuje się w nim do szaleństwa, gdyż wie, że Abel ma jeszcze inne oblicze: łagodnego, smutnego baśniarza, opiekującego się młodszą siostrą. Niezwykła opowieść, którą snuje Abel, fascynuje Annę do tego stopnia, że dziewczyna nie może o niej zapomnieć. Granica między rzeczywistością a fantazją stopniowo się rozmywa. A jeśli jej fabuła wcale nie jest fikcją i obawy Anny są uzasadnione? Ten, którego kocha, może okazać się równocześnie jej największym wrogiem…"


"Baśniarz" początkowo jawi się bardzo tajemniczo, okładkowy opis nie precyzuje gatunki ani tego, o czym właściwie jest owy zlepek kartek, jedynie naprowadza czytelnika na trop dość wyraźnego wątku romantycznego, przez co łatwo zaszufladkować książkę, jako jeszcze jedną młodzieżówke. Jednak czymże jest tajemnicza baśń, którą snuje jeszcze bardziej enigmatyczny Abel? "Baśniarz" jest niesamowicie gorzką historią dwójki ludzi, w której czytelnik tonie do głębi.

"Ale za słowami czyhała ciemność, ciemność jaka panuje we wszystkich baśniach. Dopiero później, dużo później, zbyt późno zrozumie, że ta baśń była śmiertelnie niebezpieczna."

Ich znajomość zaczyna się niewinnie - od szmacianej lalki z naderwaną sukienką. Odkąd Anna ją znalazła i oddała Ablowi, gdyż, jak się okazało, należała do jego młodszej siostry, nie może o nim zapomnieć. Stara się zbliżyć do szkolnego wyrzutka wszelkimi sposobami, po początkowym odrzuceniu ich znajomość pogłębia się i stopniowo przekształca w coś, czego sami do końca nie rozumieją - przynajmniej początkowo. Autorka wprowadza czytelnika stopniowo, począwszy od błahych spraw związanych ze szkołą i maturą przechodzi do problemów bohaterów, które bynajmniej nie są banalne. Wszystko przeplata baśń snuta przez Abla, która jest równie tajemnicza, co jej twórca. Czy to rzeczywistość czy czysta fikcja? 



Anna jest postacią, jakich wiele - grzeczna córeczka, dobra uczennica, niespecjalnie ładna. Na co dzień mało kto ją zauważa, a i ona izoluje się od świata żyjąc w swojej bańce i domu pełnym niebieskiego światła. Autorka nie zadała sobie zbytniego trudu przy kształtowaniu jej postaci, jednak  nadrabia to świetną kreacją drugiego z głównych bohaterów - Abla. Do samego końca nie miałam pojęcia, co tak naprawdę ukrywa. Jego postać jest bardzo złożona i zmienna, przez co nie można przewidzieć, jak zachowa się w danej sytuacji. Jego przyjazne zachowanie w mgnieniu oka może przejść w chłodny dystans, jednego dnia śmieje się z Anną, by drugiego udawać, że jej nie zna. Jest kochającym bratem, handlarzem narkotyków, wyrzutkiem, ale też...przyjacielem? Ma też inne oblicza, które ujawnia dopiero z biegiem czasu. Kim tak naprawdę jest Abel Tannatek?Drugoplanowe postaci są zarysowane dość wyraźnie, jednak przy tym są dość schematyczne. Przyjaciele Anny są odbici z jednego szablonu stereotypowego nastolatka - pijącego, palącego i ćpającego. Nie podobało mi się ukazanie młodzieży w taki sposób, to swoista generalizacja, której nie lubię, lecz z drugiej strony miało to stanowić kontrast dla głównej bohaterki odcinającej się od swoich rówieśników.

"Czasami mam problem z odróżnieniem szczęścia od smutku –szepnęła- Czy to nie dziwne? Czasami po prostu nie wiem, czy jestem szczęśliwa, czy smutna. Tak jest jak myślę o Tobie."

Jak już wspomniałam, "Baśniarz" to historia gorzka. Dosłownie, słowo to idealnie opisuje wszystko, co się dzieje na kartach tej powieści. Autorka nieustannie gra na uczuciach czytelnik i choć wybrała znany schemat - dwójkę ludzi pochodzących z różnych światów - innowacyjny sposób, w jaki przedstawiła ich losy, chwyta za najbardziej skamieniałe serca. Klimat, mroczny, romantyczny, ale też nieco chaotyczny, potęguje odbiór i pozwala jeszcze bardziej utonąć w baśni snującej się między kartkami. Czytelnik zagłębia się coraz bardziej, dąży do końca z nadzieją odbicia się od dna, jednak dzieje się coś zupełnie innego - dno pochłania go bez reszty. Tak właśnie dzieje się w przypadku "Baśniarza". 

Nawet tak poruszająca książka nie ustrzegła się od kilku wad. Największą są chyba dziury logiczne w całej historii. Czasem miałam wrażenie, że autorka zapomniała, co napisała kilkanaście stron wcześniej, tak też Anna nie mogła zdecydować się czy "Mamy tylko po 17 lat", czy też 18 sto stron dalej. Innym przykładem są tabletki, które rzekomo wyrzuciła zaraz po zakupie, by potem, przeżywając załamanie, dziarsko wyciągnąć je z plecaka. Są to błędy widoczne, lecz w moim odczuciu zupełnie nieutrudniające lektury, a co najważniejsze, nie irytujące. Tak bardzo wciągnęłam się w fabułę, że ignorowałam wszystko inne. Świetnie prowadzona historia maskuje nielogiczność niektórych sytuacji, jak i sporadyczne ubytki w stylu pisania autorki.

"Powiem chwili... - szepnęła - ..zatrzymaj się, jesteś tak piękna."

"Baśniarz" jest książką wyjątkową, taką, która na długo zapada w pamięć. Po przeczytaniu ostatniego zdania jeszcze długo nie mogłam wyrzucić jej ze swoich myśli, co zdarza mi się bardzo rzadko. Wszystko, co się na nią składa - niezwykła historia, jej nie idealność, bohaterowie i zakończenie - coś we mnie zmieniło. Może nie w znacznym stopniu, jednak ta pozycja pozostawiła we mnie ślad, który zostanie ze mną do końca życia. Dla takich książek warto czytać.

poniedziałek, 6 lipca 2015

Simone Elkeles - "Idealna Chemia"

[źródło]
Tytuł: Idealna chemia
Tytuł oryginalny: Perfect Chemistry
Autor: Simone Elkeles
Data premiery: 16 kwietnia 2013
Wydawca: Amber
Liczba stron: 336
Moja ocena: 5/10

"W liceum Fairfields uczniów z „dobrej” i „złej” części miasta dzieli mur nie do przebycia. Więc kiedy Britt Any, popularna, piękna, bogata, i Alex, członek ulicznego gangu, zostają dobrani w parę do realizacji projektu z chemii, wszystko wskazuje, że nie skończy się to dobrze. Nikt – nawet oni sami – nie spodziewa się, że ten związek wywoła najbardziej zaskakującą reakcję chemiczną: miłość. Ale żeby być razem, będą musieli przeciwstawić się stereotypom i uprzedzeniom, jakie ich dzielą."



"Idealna Chemia" to książka należąca do coraz bardziej popularnego gatunku, jakim staje się New Adults.
 Gatunek ten traktuje, w przeciwieństwie do Young Adults, z którego wyewoluował, o nieco starszej grupie społecznej i do takowej też jest kierowany. Autorki ukazują nam bohaterów zmagających się z problemami związanymi z szeroko rozumianym wchodzeniem w dorosłość - kończenie szkoły, uniezależnianie się od rodziców i, co najważniejsze, rozterki miłosne. "Idealna Chemia" nawet na milimetr nie odbiega od wytycznych swojego gatunku.


Ostatni rok szkoły. Życie Brittany Ellis dla postronnego obserwatora wydawałoby się idealne - piękna, bogata, kapitan drużyny cheerleaderek, inteligentna - jej jedynym zmartwieniem jest wybór odpowiedniego koloru błyszczyka od Bobbi Brown. Pod tą perfekcyjną otoczką skrywa się jednak coś więcej - Brittany nie ma lekko w domu z powodu swojej niepełnosprawnej siostry i lekko niezrównoważonej rodzicielki. Ponadto musi być najlepsza - najwyższe oceny są jej potrzebne, by dostać się na uniwersytet. Tu pojawiła się przeszkoda na jej idealnej życiowej ścieżce - przystojny meksykanin - Alex Fuantes - znany z olewania wszystkiego i wszystkim i przynależności do lokalnego gangu, z którym główna bohaterka została zobligowana do wykonania projektu z chemii.


"Lubię być sama. Przed nikim nie muszę wtedy udawać."

Pierwsze, co przychodzi na myśl po lekturze "Idealnej Chemii" to jej niesamowita schematyczność i przewidywalność. Wszystko zbudowane jest na zasadzie kontrastu - dwójka zupełnie różnych ludzi, pochodzących i wychowanych w innych środowiskach i posiadających odmienne priorytety w życiu. Początkowo łączy ich tylko szkolny projekt, jednak z czasem ich znajomość coraz bardziej się pogłębia. Brzmi znajomo? Z pewnością, gdyż autorka nie wykazała się zbytnią kreatywnością, zarówno historia przewodnia jak i bohaterowie są dość często widziani w literaturze młodzieżowej. ONA - piękna i idealna, jednocześnie skrywająca tajemnice, którą dostrzega tylko ON - ten zły i niebezpieczny, z którym nikt nie chce się zadawać. Mimo iż pani Elkeles starała się wyjść nieco z szablonu i pogłębić kreacje postaci przez dodanie im sekretu/tragicznej historii/poważnych pobudek (patrz siostra głównej bohaterki i powód przynależności Alexa do gangu), to pozostają oni wciąż płascy, niewyróżniający się na tle setek im podobnych. 
Akcja toczy się dość szybko i na kartach tej pozycji nie znajdziemy zaskoczenia, z łatwością przewidywałam, co stanie się zarówno kilka stron dalej jak i na samym końcu. Prym wiedzie wątek romantyczny, który spycha wszytko inne na drugi plan, a chemia jest tylko pretekstem, by coraz bardziej go rozwijać. Sprzyja temu również styl autorki - jest lekki, jak to bywa w literaturze tego pokroju, dość zwyczajny - język nie jest udziwniony, ale prosty i nie przykuwający uwagi, co jednocześnie sprawia, iż książkę czyta się bardzo szybko - to na plus.

"Idealna Chemia" to pierwsza książka New Adults, jaką przeczytałam w życiu. Nie mogę uznać, iż był to udany start, co, jak na razie, skutecznie zniechęciło mnie do sięgania po kolejnych przedstawicieli owego gatunku. Uznać jednak mogę, że zapewniła mi zajęcia na kilak ładnych godzin i pozwoliła odpocząć mojej głowie zaprzątniętej zakończeniem roku szkolnego.