[źródło] |
Tytuł oryginalny: Alice in Zombieland
Autor: Gena Showalter
Data premiery: 11 września 2013
Wydawca: Mira
Liczba stron: 512
Ocena: 6.5/10
"Jej ojciec miał rację. Potwory istnieją... By pomścić śmierć rodziny, Alicja musi się nauczyć, jak walczyć z zombi. Nie spocznie, dopóki nie odeśle każdego żywego trupa z powrotem do grobu. Na zawsze."
Zombie. Zombie everywhere. No dobra, może trochę przesadzam, te nie do końca umarłe stwory nie panoszą się w literaturze tak, jak robią to wampiry, wilkołaki i anioły, ale widać, że coraz częściej w niej goszczą. Moda na Zombi nastała niedawno i wciąż się rozwija. Była już miłość człowieczo-wilkołaczo-wampirza, nie zapominając oczywiście o naszych pierzastych przyjaciołach - aniołach. O tak, one mają wzięcie na równi z posiadaczami kłów. Teraz czekam tylko na wynik rozpowszechniania się tematu zombie, jakim będzie powieść o trudnej miłości człowieka z rozkładającymi się zwłokami. Oczywiście żartuje, choć kto wie, co zaserwują nam autorzy, ale zostawiając ten temat przyjrzyjmy się przygodą Alicji.
Gdyby ktoś mi powiedział,że całe moje życie zmieni się między jednym uderzeniem serca a drugim,parsknęłabym śmiechem.Od szczęścia i tragedii,od niewinności do upadku?Żarty.Ale tyle wystarczyło.Jedno uderzenie serca.Mgnienie oka,oddech,sekunda-i wszystko co znałam i kochałam zniknęło.
Od samego początku nie oczekiwałam zbyt wiele od tej książki, wiedziałam, że jest to po prostu młodzieżowy Paranormal Romance, a więc mamy utarty schemat: dziewczyna odkrywa w sobie super-pro moce, że normalnie dajecie pelerynę, bo odlecę, do tego mamy złego i zabójczo przystojnego chłopaka, no i do tego jakieś jakiś wątek nadnaturalny. Tak i też było w tym przypadku, jednak niespodzianka, Alicja nie jest tak bardzo irytującą postacią, jak się spodziewałam! Nawet można ją polubić i nie mieć ochoty wydusić ostatniego tchnienia z jej gardła, byle tylko się już zamknęła, co jest niemałym zaskoczeniem dla mnie. Oczywiście nie jest też bez wad, niezmiernie denerwowało mnie, kiedy opisywała siebie, jako brzydką dziewoje w znoszonych ciuchach, podczas gdy wszystkie dziewczyny były perfekcyjne, ale oczywiście tylko na naszą główną bohaterkę lecieli wszyscy najprzystojniejsi i do tego niedostępni, dla innych, faceci. Autorka podkreślała to dość często i po prostu było drażniące podczas czytania, ale dało się przyzwyczaić, bo w wielu tego typu książkach widzimy takie sytuacje. Nasz przystojniak o fiołkowych oczach - Cole- też nie był jakoś super oryginalnie wykreowany, ot zły chłopiec mający swoje sekrety, powalający swoją urodą z dodatkiem reputacji mordercy. Bohaterowie niczym się nie wybijają spośród tłumu podobnych par w PR, ale też nie są jacyś super denni, można przeżyć, a do tego mieć trochę rozrywki, doprawdy niezwykłe!
Jak mówiłam wcześniej, nie wymagałam zbyt wiele od tej powieści, dlatego też nie zawiodłam się. Po tytule i opisie fabuły można by sądzić, iż będzie to powieść z mrocznym klimatem, trzymająca w napięciu. Połączenie groteski Alicji w Krainie Czarów z tematem zombie mogło dać całkiem niezłą mieszankę, niekoniecznie wybuchową, choć nie pogardziłabym. Zamiast tego mamy książkę, w której przeważa romans nad akcją, dość przewidywalną zresztą, ale nie męczącą. Na początku chciałam odpuścić, bo zmiana Alicji ze spokojnej dziewczyny w zakochaną nastolatkę niezbyt mi się podobała, ale wytrwale czytałam dalej i było lepiej. Autorka pisze lekko, czyta się przyjemnie, czasem można się uśmiechnąć pod nosem z żartu któregoś z bohaterów, ale nie mamy tu na siłę wpychanych młodzieżowych powiedzonek, a tym bardziej przekleństw, za co duży plus dla pani Showalter.
Z Alicji mogłaby wyjść świetna powieść, bo pomysł sam w sobie jest dość ciekawy, gdyby tylko autorka nie kreowała całek książki na suchy (no dobra, mokry), schematyczny romans, a wykreowała oryginalnych bohaterów i świat, który nie byłby przemieszczaniem się od liceum do domu bohaterki, a prawdziwy Zombieland, w którym można by bać się o każdy ruch małym palcem.
Choć postacie i świat nie zachwycały inwencją twórczą, to przy postaci samych chodzących trupów autorka zadała sobie nieco więcej trudu - nie są to po prostu rozkładające się zwłoki, które prą do przodu pobudzone przez głód, ale duchowe istoty, z którymi trzeba odpowiednio walczyć i posiadać wiedzę dlaczego jest tak, a nie inaczej.Za to również leci plus dla książki, przynajmniej to nie było schematyczne.
Mimo iż książka brnie utartym, przez inne powieści paranormal romance, szlakiem, to jest w niej coś, przez co czyta się ja przyjemnie i przesłanianie wszystkiego innego przez wątek romantyczny nie przeszkadza, nawet człowiek łapie się na tym, że chce wiedzieć, jak to potoczy się dalej, choć ma wiele podejrzeń.
Osobiście, kiedyś czytałam tego typu powieści w hurtowych ilościach, obecnie nieco mi się "przejadły" i widzę te denne wątki w owych książkach, które parę lat temu wielbiłam na kolanach, ale wciąż lubię zrelaksować się przy niewymagających pozycjach z tego gatunku, co też od czasu do czasu robię. Dla kogoś, kto lubi PR, jest to książka idealna, znajdzie w niej wszytko, co lubi w powieściach: miłość, kłopoty, trochę dziwnych istot i więcej perypetii miłosnych.
Podsumowując, książka nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenie, nie czytałam jej z zapartym tchem wielbiąc każdą literkę, ale była dobra, w sam raz na wieczorny odpoczynek.
Evra.
Mam wielką ochotę na tę serię! Sama nie wiem czemu! No mam i już xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Serdecznie :))
"Teraz czekam tylko na wynik rozpowszechniania się tematu zombie, jakim będzie powieść o trudnej miłości człowieka z rozkładającymi się zwłokami" - nie musisz już dłużej czekać! Wystarczy zerknąć na "Ciepłe Ciała". :D
OdpowiedzUsuńW każdym razie - PR lubię od czasu do czasu przeczytać, zwłaszcza w szale fantastyki. Można się odstresować, nie trzeba myśleć, a i wątki miłosne są dość przeze mnie dobrze znoszone (romantyczka level hard), więc czemu nie. "Alicję" mam na półce. Kurzy się od paru miesięcy i czeka na swoją kolej. Nawet w maju miałam ją przeczytać, ale po wstępie odłożyłam bo się przestraszyłam, że mnie zamęczy na śmierć. Po twojej opinii myślę, że... cóż. Wakacje będą dobrym czasem na skupieniu się na "Alicji w krainie zombie". Nie mogę się doczekać tego, jakie na mnie zrobi wrażenie ta książka ^^ Cudów się nie spodziewam ^^
Pozdrawiam!
Sherry
Serio? Właśnie obczaiłam "Ciepłe Ciała" i stwierdzam, że nic mnie na tym świecie nie zaskoczy. Padłam i nie wstaje, muszę przeczytać tę książka i zweryfikować tą miłość :D
UsuńJak rzadko tak robię, tak tą książkę od razu oceniłam po okładce. Stwierdziłam z góry, że słabe, że kicha i tandeta. Ale tak czytam tą twoją recenzję i stwierdzam, że może nie taki diabeł straszny :) Zapewne nie sięgnę, ale przynajmniej wiem, że nie jest z nią aż tak źle :)
OdpowiedzUsuńO Zombie jeszcze nie czytałam ;) Ta książka ma rozbieżne recenzje, a to tylko wzmaga moje zainteresowanie ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że zastanawiałam się nad tą książką. Może jeszcze się skuszę.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z twoją opinią :)
OdpowiedzUsuńMotyw zombie coraz bardziej popularny ;p
OdpowiedzUsuńNie przepadam za Paranormal Romance i za zombie również więc odpuszczę sobie tę książkę.
OdpowiedzUsuńNie skuszę się, choć sam pomysł ciekawy :)
OdpowiedzUsuńA według mnie romans akurat w tej części serii jest tylko tłem ;) Ogół bardzo mi się podobał. Drugą częścią za to można się załamać.
OdpowiedzUsuń