tytuł oryginalny: The stone child
tłumaczenie: Maciejka Mazan
wydawnictwo: Nasza Księgarnia
rok wydania: 2010
okładka: miękka
liczba stron: 272
gatunek: młodzieżowa powieść grozy
ISBN: 978-83-10-11823-3
moja ocena: 7/10
Eddie jest wielkim fanem pisarza Nathaniela Olmsteada. Przeprowadza się on wraz ze swoimi rodzicami i książkami osławionego autora horrorów do miasteczka Gatesweed. Co ciekawe, okazuje się, że jest to miejsce, które niegdyś zamieszkiwał jego ulubiony autor książek. W opuszczonym domu zaczynają dziać się dziwne rzeczy, przez które Eddie i jego przyjaciele wpadają w nie lada kłopoty. Czy uda im się z nich wybrnąć i czy rozwiążą zagadkę zaginięcia Nathaniela Olmsteada? Tego dowiecie się, zagłębiając się w powieść Dana Poblockiego, amerykańskiego autora powieści grozy dla młodzieży.
"Klucz do zaświatów" upolowałam w pewnej poznańskiej księgarni za całe dziewięć złotych. Urzekła mnie okładka książki (tak, jestem z tych, którzy mimo wszystko oceniają książkę po okładce), więc postanowiłam zakupić powieść. Czy żałuję? Nie. Uważam, że była to ciekawa pozycja, pomimo, że nie jest ona arcydziełem. Ale zacznijmy od początku...
Przyznam, że było to moje pierwsze spotkanie z historią, w której to postacie z książek czy filmów wychodzą do świata głównych bohaterów. Nie zawiodłam się i mam nadzieję, że wkrótce znowu sięgnę po tego typu książkę. "Klucz do zaświatów" zapewnił mi kilkadziesiąt minut bardzo dobrej zabawy. O ile "zabawą" można nazwać przeżywanie pewnych sytuacji i nieraz banie się razem z bohaterami powieści. Historia Dana Poblockiego wciągnęła mnie i sprawiła, że podróż autokarem nad morze stała się krótsza i przyjemniejsza. Jak już wspominałam, nie jest to jednak arcydzieło. Zwłaszcza przy końcówce akcja stała się bardzo przewidywalna. Na jakiś czas przed zakończeniem wiedziałam już, co się zdarzy. Nie przeszkodziło to jednak przy trwaniu z książką do finału.
Bohaterowie byli raczej przeciętni. Tacy, jak odbiorcy książki - mieli swoje wady, zalety, problemy, zainteresowania. Nie zostali oni jednak zarysowani tak, aby można było ich zapamiętać na dłużej. Ot, chłopacy i dziewczęta, jakich wielu. Czy pozwala to się utożsamić z bohaterami? W pewnym sensie - tak.
"Klucz do zaświatów" został napisany językiem lekkim, zrozumiałym dla młodszych i starszych. Jest to coś, co lubię. Nie zabrakło tu opisów miejsc czy przedmiotów, nie było też ich w nadmiarze. Wydarzenia opisane zostały ze szczegółami - spory plus!
Podsumowując... Powieść Dana Poblockiego nie jest arcydziełem. Określiłabym to raczej jako książkę na wolne popołudnie czy wieczór, kiedy ma się ochotę na coś lżejszego. Coś, przy czym można dostać dreszczy, jednak zdecydowanie nie dorównuje to powieściom grozy m.in. Stephena Kinga. Komu mogę polecić? Raczej nastolatkom. Osoby starsze mogą (ale nie muszą!) poczuć się rozczarowane "Kluczem do zaświatów".
[Recenzja oryginalnie została umieszczona na: dom-z-ksiazkami.blogspot.com]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz