Tytuł oryginalny: Among Thieves
Autor: Douglas Hulick
Data premiery: Marzec 2012
Seria: Opowieść o Kamratach
Seria: Opowieść o Kamratach
Wydawca: Wydawnictwo Literackie
Liczba stron: 484
Ocena: 9/10
"Przygodowa powieść fantasy na miarę Brenta Weeksa i Scotta Lyncha.
Ocena: 9/10
"Przygodowa powieść fantasy na miarę Brenta Weeksa i Scotta Lyncha.
Ildrekka to niebezpieczne miasto. Jeśli brakuje ci sprytu i przezorności, marny twój los. Na szczęście Drothe nie musi się tym martwić. Od wielu, wielu lat jest członkiem Kamratów, zna na wylot każdy najciemniejszy zaułek miasta, a złodzieje i mordercy to jego codzienne towarzystwo. Pracując jako informator dla szefa przestępczej organizacji, Drothe natrafia na ślad śmiercionośnej intrygi. Ten, kto wejdzie w posiadanie prastarej magicznej księgi, zawładnie światem…"
"Pesymizm pozwala oszczędzić sobie rozczarowań"
Powieść bardzo chwalona, okrzyknięta przez co poniektórych czymś nieistniejącym, bo ideałem, doceniana i rzadko krytykowana. Łącząc moje zamiłowanie do książek fantasy, wykreowanych w nowym świecie stylizowanym na średniowiecze i świetne opinie na wszelakich forach otrzymujemy pozycję nie do przegapienia dla mnie. Wyznaję zasadę, iż nie istnieje coś takiego, jak ideał, dlatego też z wielkim zapałem zabrałam się za penetrację tej książki, a mały diabełek na moim ramieniu szeptał mi do ucha "czytaj, czytaj, znajdź w tej powieści muł, wodorosty i trzy metry mułu, bo nie może być tak dobra, jaką ją malują". Z racji, iż nie dobra ze mnie dziewczynka tak też uczyniłam i zabrałam się do zaspokojenia pragnień małego doradcy.
"Dobrze (...) teraz, skoro już wszyscy jesteśmy przyjaciółmi, mogę umrzeć jako szczęśliwy człowiek"
Teraz wiem, że powinnam klęczeć i błagać o wybaczenie autora, za niewiarę w jego dzieło. Bo dlaczego niby ja, która ledwo umie sklecić parę słów, by mniej więcej nie przypominały Kali jeść, Kali pić, mogę na wstępie krytykować kogoś, kto skleił troszkę więcej słów, ba, nawet zebrało się tego na całą książkę.
Zacznijmy jednak od początku, a jest on bardzo ciekawy, bo już na pierwszej stronie zostajemy wrzuceni w sam środek drastycznego przesłuchania, czyli krótko mówiąc - niemal codziennego życia naszego głównego bohatera o wdzięcznym imieniu Drothe. Nasz przemiły, zwłaszcza dla osoby przesłuchiwanej, bohater jest nikim innym jak Złodziejem, ciemna strona mocy i te sprawy. Oczywiście jak na złodziej przystało, jest całkiem honorowy i da się go lubić. Z początku myślałam, że będzie to taki super hero, wszystko umiem, jestem najlepszy i ogólnie dajcie mi pelerynę, to polecę, ale na szczęście autor nam tego oszczędził. Drothe jest całkiem normalnym człowiekiem, podlega szefowi, nie jest najlepszy ani najgorszy w swoim fachu, jako tako radzi sobie z rapierem, a do szerszej ochrony swoich, cennych w informację, czterech liter musi wynajmować ludzi. Bardzo mi się to spodobało, że bohater nie jest sztucznie wykreowany i przerysowany, ale zdaje się być kimś żyjącym obok nas, kto snuje nam opowieść swojego życia.
"Doskonale zdawałem sobie sprawę, że próbuję żonglować zbyt wieloma piłeczkami naraz i za chwilę zabraknie mi rąk"
Ten cytat idealnie wizualizuje, jaką egzystencję prowadzi nasz Złodziej. Problemy, zamachy na życie, w między czasie przegryzanie ziaren aramu, najlepszej broni w walce ze snem, potem więcej problemów i ewentualnie jakiś mały zamach na życie, ot, nic takiego. Czytając "Honor Złodzieja" zachwycił mnie świat przedstawiony. Jest niemal doskonale wykreowany, porównywałabym tutaj nawet do Króla Stefana, aczkolwiek ten należy do nieco innego gatunku, bo tutaj świat jest typowo fantastyczny, co niczego mu nie ujmuje. Każdy szczegół jest przemyślany, czasem tylko autor wprowadza nieco zawiłe opisy i nie można do końca zrozumień, o co chodzi, ale da się przeżyć. Główny bohater ma wiele powiązań z innymi, drugoplanowymi, postaciami i każde wydaje się nie mniej ważne niż drugie. Dodaje to wiele do realności opowieści, mamy ukazane prawdziwe życie, a nie parcie do przodu ku jednemu, wyrysowanemu w prostej linii, celowi. Świat Kamratów jest ciekawy i wciągający, nie nudziłam się ani chwili przy czytaniu, co jest gigantycznym plusem, bo zdarza mi się to bardzo rzadko. Akcja nie zwalnia tempa ani na chwilę, mamy duże zwroty akcji i wiele niespodziewanych momentów. Uwierzcie, kiedy czytam większość książek domyślam się, co się stanie za parę stron dużo wcześniej, a tutaj nie miałam pojęcia, powieść cały czas mnie zaskakiwała. Autor tak obmyślił fabułę, by nic nie było oczywiste i by trzymała w napięciu do ostatniej strony, która nawiasem mówiąc jest dla mnie...oh sami się przekonajcie, po prostu dość tragiczny koniec jak na taką książkę, co w zupełności nie jest minusem.
Język powieści jest przystępny i czyta się ją z przyjemnością. Specyfika języka Kamratów nie przeszkadza wcale, a wręcz dodaje klimatu i wprowadza nas jeszcze głębiej w świat przedstawiony. Czasem tylko, jak już wspomniałam wyżej, opisy nie są dość jasne, przynajmniej dla mnie momentami nie były, i nie wiedziałam co tak naprawdę właśnie się stało do tego zdarzało się, iż podczas walk ciężko było mi dopasować książkowy opis z moją wyobraźnią, by sklecić to w jednej projekcji. Nie jest to dużą wadą, bo ginie w całości wartkiej akcji i podejrzewam, że większość nawet tego nie zauważy przy czytaniu.
Cześć i chwała autorowi niech będą, gdyż spod jego pióro jako pierwsza w życiu opowieść wyszła jedna z najlepszych książek, jakie czytałam w życiu, jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Tyle radości w tak małym przedmiocie, czyta przyjemność.
"Ludzie n a p r a w d ę uważają, że jesteś honorowy, Drothe"
Evra
Ohoho! Czyli muszę przeczytać! :D
OdpowiedzUsuńTo coś dla mnie ;) muszę kupić ! Przy okazji zapraszam też na mój blog o zdrowym stylu życia.
OdpowiedzUsuńhttp://vit-bloggo.blogspot.com
Brzmi ciekawie. Mogłoby mi się to spodobać więc rozejrzę się za tą książką :)
OdpowiedzUsuńu zapowiada się dość interesująco, aczkolwiek nie wiem kiedy się na nią skusze :)
OdpowiedzUsuń