tłumaczenie: Ewa Holewińska, Anna Pawłowicz
cykl: GONE zniknęli [#1]
wydawnictwo: Jaguar
rok wydania: 2009
okładka: miękka
liczba stron: 527
gatunek: fantastyka
ISBN: 978-83-60010-96-9
moja ocena: 8/10
Perdido Beach - małe miasteczko w zachodniej Kalifornii, położone nad Oceanem Spokojnym. Jest to też miejsce, w którym w jednym czasie znikają osoby, które ukończyły piętnaście lat. Sam Temple - czternastoletni chłopak, nie wyróżniający się z tłumu. Lubił chodzić ze swoim przyjacielem Quinninem na surfing. "Był bystry, ale nie należał do orłów intelektu. Był przystojny, ale nie aż tak, by dziewczyny piszczały na jego widok."* Ot, przeciętny dziewiątoklasista, który musi zmagać się ze swoimi słabościami. Musi wykorzystać swoje umiejętności, aby przeżyć i wyjść obronną ręką z trudnych sytuacji. Razem z inteligentną Astrid, swoim przyjacielem Quinninem i przyjaznymi im dzieciakami muszą sprostać ETAPowi. Czy im się to uda? I jaką tajemnicę skrywa główny bohater?
"Gone" to seria, po którą zapewne bym nie sięgnęła, gdyby nie moja przyjaciółka. To ona poleciła mi sagę Michaela Granta i pożyczyła pierwszy tom. Cieszę się, że tak się stało. Dzięki niej mogłam zagłębić się w tajemniczy świat ETAPu, poznać ciekawych bohaterów i zapewnić sobie kilka godzin świetnej zabawy.
Książka wciągnęła mnie już od pierwszych stron. Akcja rozpoczyna się dość szybko, jednak początkowo rozwija się raczej powoli, aby wkrótce przyspieszyć. Jest to ciekawy zabieg, który bardzo mi pasuje. Ja zdecydowanie nie lubię czytać długich wstępów o tym, kim są bohaterowie, jaki jest ten świat i tak dalej. Wolę dowiedzieć się tego podczas trwania akcji. Wiem, że motyw odciętego od reszty świata terenu pojawia się w wielu pozycjach, ja jednak natknęłam się na to po raz pierwszy. Cieszę się, że trafiłam akurat na "GONE", gdyż nie zraziłam się tym. i z chęcią zapoznam się z innymi powieściami o podobnej tematyce.
Bohaterowie mają maksymalnie czternaście lat. Ja jednak odniosłam wrażenie, że są starsi, bliżej im do dwudziestki niż do dziesiątki. Aż ciężko mi sobie wyobrazić gimnazjalistów, którzy podejmują tak dojrzałe decyzje, układają takie strategie. Czternastolatkowie zachowują się trochę inaczej niż tak, jak to było pokazane w powieści. Nawet w obliczu pozostania samemu, bez dorosłych. To jest chyba największy mankament "GONE zniknęli": Bohaterowie są zbyt dojrzali, jak na swój wiek.
Szczerze powiedziawszy, żaden bohater nie wzbudził we mnie bardzo pozytywnych wrażeń. Sam i Astrid, a wkrótce też Edilio i Lana wydali mi się zbyt wyidealizowani. Fakt, mieli jakieś tam wady, jednak były one niczym na tle ich "dobrej strony". To samo jest po drugiej stronie barykady: Główny wróg Sama Temple wydaje się być tylko i wyłącznie zły. Przecież nawet tyrani mają jakieś dobre strony. Nikt nie jest tylko czarny lub biały.
Sądzę, że seria amerykańskiego pisarza może przypaść do gustu każdemu, kto chociaż trochę lubi fantastykę. Mimo pewnych mankamentów, wciąż jest to dość dobra pozycja.
* "GONE zniknęli. Faza pierwsza: niepokój" Michael Grant; wydawnictwo Jaguar wyd. 2009, str.15
[Recenzja oryginalnie została umieszczona na: dom-z-ksiazkami.blogspot.com]
Książka wydaje się intersująca, jednak ja nie przepadam za fantastyką, dlatego chyba sobie odpuszczę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
nie znam tej ksiązki ale chętnie przeczytam:)
OdpowiedzUsuńWydaje się ciekawe, ale nigdy jeszcze o tej książce nie słyszałam :) Będę musiała jej poszukać
OdpowiedzUsuńmyworld98.blog.pl
Bardzo fajny blog. :)
OdpowiedzUsuńŁadnie opisujesz i potrafisz zachęcić do jakiejś powieści. Osobiście bardzo mnie zaciekawiłaś i zamierzam kupić wymienioną w tej notce książkę.
Pozdrawiam serdecznie i liczę na uczciwy rewanż: http://oczywampira2.blogspot.com/
Obs za obs?
Moja znajoma czytała "Gone" i bardzo mi polecała, ale chyba jednak się nie zdecyduję, bo książka nie jest zupełnie w moim typie.
OdpowiedzUsuńJuż od dłuższego czasu poluję na tę książkę ;)
OdpowiedzUsuń