sobota, 15 listopada 2014

Andrziej Pilipiuk - "Czarownik Iwanow"

Tytuł: Czarownik Iwanow
Autor: Andrzej Pilipiuk
Data premiery: ok. 2011
Wydawca: Fabryka Słów
Liczba stron: 272
Moja ocena: 6/10

"Jakub Wędrowycz jest jedną z najlepiej wykrojonych postaci polskiej fantasy. Opowiadania o wiejskim egzorcyście łączą wisielczy humor z nader precyzyjną obserwacją obyczajową. Ta ostatnia sprawia, że wszelkie potwory, demony i wampiry trapiące Jakuba Wędrowycza, są znacznie mniej przerażające niż podejrzenie, które ogarnia w pewnym momencie czytelnika - mianowicie, iż ów wiejski pejzaż krainy Wędrowycza nie jest jedynie fantazją."

Pierwszy tom przygód o niejakim Jakubie Wędrowyczu mile mnie zaskoczył, dlatego naturalnym jest, iż druga część prędzej czy później również wpadnie w moje ręce. "Czarownik Iwanow" to, podobnie jak pierwsza część, jest zbiorem opowiadań, jednak tutaj dominuje jedno, tytułowe, i 4, które są krótkim dodatkiem. Jest to coś nowego, do tej pory wszystkie opowiadania związane z barwną postacią egzorcysty amatora były raczej luźne i niepowiązane ze sobą, więc dłuższy tekst posiadający stały, ciągnący się wątek wielce mnie zainteresował. 


"Wrócili do domu. Iwanow nadal był nieprzytomny. Z jego ust wydobywał się nikły błękitny płomień. Jakub wzruszył ramionami i postawił czarownikowi czajnik na twarzy.

-Nu, niech się zagotuje - powiedział."

Stary Wędrowycz nie zmienił się nic a nic od ostatniej części. Nadal jest pozbawionym wszelakiej kultury i moralności bimbrownikiem, który w wolnych chwilach, ku rozpaczy zwierzyny leśnej, lubi upolować co nieco na linkę hamulcową a między czasie przebija trupy osikowym kołkiem, by te nie wysysały krwi mieszkańców wsi. Postać Jakuba nie uległa żadnej ewolucji i bardzo dobrze. gdyby autor zaczął kombinować, zmieniać jego charakter, podejrzewam, że nie skończyłoby się to zbyt dobrze. A tak to mamy poczciwego dobrego amatora napoi wyskokowych w swoim najlepszym wydaniu, przy czym pozostaje on wciąż postacią niezwykle wyrazistą, zachowującą swą oryginalność i satyryczne rysy. Przyznam szczerze, że w całym swoim czytelniczym życiu nie spotkałam i raczej nie spotkam bohatera takiego, jak Jakub - pozostanie on na szczycie listy moich ulubionych, dziwacznych postaci chyba na wieki.


Sam Jakub nie uległ zmian, jednak autor postanowił nieco skomplikować, czy też ułatwić, wedle uznania, jego życie wplatając w nie kobietę. I to nie byle jaką, bo młodziutką studentkę - Monikę, która pisze prace magisterską nie o kim innym, a właśnie o Jakubie. Nie martwcie się jednak, jakieś dziwne zawirowania między owymi bohaterami nie maja miejsca (czy tylko mi ten nieco obrzydliwy scenariusz przeleciał przez głowę, kiedy czytałam o przybyciu Moniki do wsi Jakuba?). 
Szczerze powiedziawszy, nowa postać nie wnosi niczego ciekawego do książki. Ot, to tu to tam Jakub ma z kim porozmawiać, a i można zaobserwować u niego pełgający płomyczek troski o drugą osobę. Monika nie wnosi wiele pozytywnego, ale jednocześnie jej postać nie była nazbyt denerwująca, co już samo w sobie jest ogromnym plusem. Nie zdzierżyłabym, gdyby zaserwowano mi kolejną głupiutką bohaterkę.



Jak już wspominałam wcześniej, drugi tom przygód nieustraszonego egzorcysty równi się nieco od pierwszego, albowiem przeważa w nim dłuższa historia, która tworzy jedną całość.Z początku wydawało mi się to świetnym rozwiązaniem, bo skoro luźniejsza całość wypadła dość dobrze, to większa historia z pewnością będzie strzałem w dziesiątkę. I tu niestety największe rozczarowanie. Pierwsze kartki były jak zwykle - przepełnione tym, co w Jakubie lubię najbardziej, jednak im dalej tym wszystko stawało się bardzo nużące. Niezwykle męczyła mnie walka egzorcysty z czarownikiem, była bardzo monotonna - co rusz Jakub łapał Iwanowa, by ten za chwile uciekł. I tak w kółko. Niby pomiędzy coś tam się działo, niby było śmiesznie, ale już nie było "tego czegoś".
Doszło do tego, że z utęsknieniem oczekiwałam na koniec, kiedy wreszcie te "przepychanki: bohaterów dobiegną końca. I doczekałam się, a tam czekały na mnie, również wcześniej wspomniane, 3 opowiadania, które w zamyśle miały być dodatkiem do właściwej historii, a w rzeczywistości stały się, przynajmniej w mojej opinii, głównym atutem całej książki.Były śmieszne, ciekawe i niekonwencjonalne, czyli właśnie takie, jakie lubię.

Choć z przykrością muszę stwierdzić, ze "Czarownik Iwanow" jest książka słabszą w porównaniu do pierwszej części, to ogólnie nie jest aż tak źle. Początkowe oczekiwania, które miałam dość wysokie, nie zostały zaspokojone, co mnie nie pociesza, jednak również nie powstrzyma przed sięgnięciem po kontynuację przygód Jakuba Wędrowycza. Pierwsza część mnie przypadła mi do gustu, druga rozczarowała. Żywię tylko nadzieję, iż trzecia powali mnie na kolana. Wszak nadzieja matką...
głupich?
bohaterów?

                                                                                                                                                 Rose.

2 komentarze:

  1. Oj, bardzo lubię Wędrowycza, uwielbiam ten humor i beztroskę w snuciu szalonych historii:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakub Wędrowycz jest mi póki co obcym bohaterem, ale na pewno się w końcu z nim zapoznam :)

    OdpowiedzUsuń