środa, 6 sierpnia 2014

Jasper Fforde - "Ostatni Smokobójca"

Tytuł: Ostatni Smokobójca
Tytuł oryginalny: The Last Dragonslayer
Autor:  Jasper Ffrode
Data premiery:  20 lutego 2013
Wydawca:  SQN
Liczba Stron:  320
Moja ocena: 7/10

W starych dobrych czasach magia była potężna i niezastąpiona: pomagała obronić królestwo przed najeźdźcą i przeczyścić zatkany odpływ. Ale dzisiaj środek do udrażniania rur jest tańszy niż zaklęcie, a na latających dywanach rozwozi się pizzę. Splendor magii zanika, czarowanie powszednieje, bo i moce już nie te same…

Zupełnie niespodziewanie czarodziejów nawiedzają prorocze wizje, a wraz z nimi rośnie magiczna energia. Co z tym wszystkim ma wspólnego ostatni smok, którego śmierć przepowiedziano?

Odpowiedź na to pytanie znaleźć może jedynie nowo mianowany Smokobójca: nastoletnia Jennifer, która wkrótce ma się dowiedzieć, że z wielką mocą w parze idzie równie wielka odpowiedzialność. Dziewczyna w towarzystwie ukochanego Kwarkostwora wyrusza na przygodę swojego życia kuloodpornym rolls-royce’em, nie wiedząc, co na nią czeka za granicami Smoczych Ziem.


Moją sympatię do gatunku zwanego fantastyką można łatwo zauważyć przeglądając tegoż bloga. Jednak fantastyka to obszerny temat, zawiera w sobie mnóstwo zagadnień, ale ja upodobałam sobie właśnie smoki. Te mityczne, majestatyczne stworzenia fascynują mnie od pierwszej książki o tej tematyce, którą przeczytałam gdzieś w okolicach pierwszej gimnazjum. Zachęcająco brzmiący tytuł od razu przyciągnął moją uwagę, jednak okładka, która wydała się dość zabawna, była dla mnie nie małą zagadką. Koniecznie musiałam przekonać się, co kryje zawartość takiego połączenia.
Już od pierwszych stron, ba, nawet po okładce, można domyślić się, iż książka skierowana jest raczej do młodszych czytelników, jednak ja i moje wewnętrzne dziecko nie mieliśmy nic przeciwko temu. Wręcz przeciwnie, myślę, że większość z nas chce czasem przenieść się do beztroskich czasów dzieciństwa, kiedy miało się 12 lat i niemal każda książka zachwycała, nie miało się żadnych kryteriów, a radość płynęła z każdego słowa.
Przy "Ostatnim Smokobójcy" mamy właśnie takie wrażenie. Powrotu do dziecięcych lat, wszystko gdzieś znika, a pozostaje tylko szeroki uśmiech płynący lektury. 


Tak też poznajemy Jennifer Strange, (prawie) 16-letnią znajdę, na której ciąży odpowiedzialność dbania o Kazam - wieżę pełną czarodziejów. Odkąd Pan Zambini - jej opiekun i szef - zniknął, musi dbać o wszystko - finanse, dobrą reputację, kontakty z klientami i relacje między wiecznie fochającymi się czarodziejami.
Magia w tych czasach jest bardziej powszechna niż woda, tak więc utrzymanie końca z końcem nie jest łatwe. Ta prastara siła stała się słaba i wyczynem staje się wymiana instalacji elektrycznej w domu. Cóż, nie jest to zbyt dobry scenariusz, jednak główna bohaterka zbytnio się tym nie przejmuje i rezolutnie prze do przodu, za co ją polubiłam. Nie jest to typ tej wyidealizowanej, pięknej i nigdy-nie-popełniam-błędów panny, ale normalnej dziewczyny, która ma dużo na głowie, przy czym wciąż pozostaje inteligentna i błyskotliwa, jednak nie przemądrzała. Da się ją lubić. Inni bohaterowie nie są zbytnio rozwinięci, są raczej poboczni i nie wyróżniają się. Przy tej objętości książki i sposobie jej napisania nie bardzo to przeszkadza, po prostu nie ma miejsca dla innych, książka wydawałaby się nazbyt napchana. Oczywiście nie można zapomnieć o Kwarkostworze! Świetny dodatek do fabuły, dziwne stworzenie, łagodne jak baranek a o wyglądzie potwora. Jego "Kwark" nie raz i nie dwa było świetnym podsumowaniem sytuacji. Kwark!

 Wątki zaczynają i kończą się w zastraszającym tempie, co tworzy nam raczej prostą, prawie bezproblemową, fabułę. Bohaterka na swojej drodze nie napotka zbyt wielu przeciwności, jednak wszystko jest dopasowane do siebie i spojone humorem, dzięki czemu nie staje się to wadą, a zaletą. Dziwne wydarzenia, okraszone dozą groteski wpasowują się w klimat książki i dostarczają dodatkowej rozrywki. 
Autor praktycznie wszystko obraca w żart, a poważnych sytuacji jest naprawdę niewiele.
Prostej fabule to towarzyszy prosty język. Nie ma udziwnień, wszystko jest stylizowane na mowę codzienną i luźne rozmowy. Dzięki temu lektura jest przystępna dla młodszych czytelników, ale i Ci nieco starsi na pewno się nie pogubią. W dialogach jest wiele humoru, który rzeczywiście jest śmieszny, co dla niektórych autorów jest nie lada wyczynem. Co jak co, ale książka jest klasycznym przykładem dystansu do świata. Wszystko obrócone do góry nogami, poważnym upadkiem społecznym są występny na przyjęciach dla dzieci, a Smokobójcą zostaje się w minute (przyswoiwszy wszelką, prastarą wiedzę).

"Poszukiwany giermek Smokobójcy.
Dyskretny, odważny i godny zaufania.
proszę o kontakt osobisty pod adresem:
ulica Smokobójców 12."

"Ostatni Smokobójca" to książka, w której nie znajdziecie życiowych problemów, dramatycznych wyborów, czy epickich walk. To książka pełna dystansu i humoru, taka, która zajmie Was na kilka godzin i dostarczy wrażeń rodem z dzieciństwa. Dzieci i młodzież z pewnością będą nią zachwycone, jednak Ci starsi również nudzić się nie powinni. Fabuła jest prosta, a język niewymagający, książki nigdy nie porównałabym do kultowego Harrego Pottera, ale mimo to, polecam zapoznać się z tą pozycją szczególnie, że nie jest ona zbyt dobrze znana, co jest dla mnie dość dziwnym zjawiskiem.
Niech Kwark będzie z Wami!

Za możliwość przeczytania książki dziękuje wydawnictwu:

                                                                                                                                                     Evra.


3 komentarze:

  1. Słyszałam już o tej książce i pomimo tego, że nie należę do młodzieży, chętnie przeczytałabym tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie zdałam sobie sprawę, że oprócz Harry'ego Pottera, w którym zresztą smoki występują tylko pobocznie, nie czytałam nigdy żadnej książki o tych stworach. Widzę, że jednak warto:)

    OdpowiedzUsuń